niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 7

Następnego dnia znowu obudziłam się w "swoim" pokoju. Pogoda jest ponura a ja mam wrażenie że to przez mój nastrój bo jest on naprawdę kiepski. Czołgam się z łóżka do drzwi by sprawdzić czy są zamknięte bo strasznie chce mi się siku. Gdy łapię za klamkę z łatwością za nią ciągnę i wydostaję się z pokoju w którym byłam. Cicho kroczę do miejsca w którym słyszę głos loczka. Zerkam kątem oka by sprawdzić co robi i dostrzegam go na kanapie. Siedzi i rozmawia przez telefon, całkiem głośno więc podsłuchuję. Nie trwa to długo bo 2 minuty po tym jak przyszłam rozłączył się, szybko cofam głowę analizując jego słowa. Wychodzi na to że Harry przyjął jakieś zlecenie i za 2 dni pozbędzie się problemu. Nie mam pojęcia o co w tym chodzi bo to może być dosłownie wszystko więc jak gdyby nigdy nic wparowuję do pokoju w którym jest brunet.
-Nie sądziłam że zostawisz mnie otwartą, idę do toalety.-Mówię znikając, rzeczywiście idę do toalety ale tym razem siedzę tam dłużej niż zwykle. Korci mnie by zapytać go o co chodziło ale będzie wiadomo że podsłuchiwałam, no cóż chyba będę musiała powstrzymać się przed tym pytaniem. Wracam do chłopaka a ten dalej siedzi na kanapie, niepewnie siadam obok niego co skutkuje tym że spogląda w moją stronę.
-Słuchaj Amy jest sprawa.-Odzywa się pierwszy a ja zamieniam się w słup soli ze strachu.
-Ta-ak ?-Szepczę zaczynając nerwowo bawić się swoimi palcami
-Muszę zając się takim jednym a ty mi w tym pomożesz.-Oznajmia a ja nie do końca rozumiem.
-Ja ?-Pytam odpowiedź uzyskuję po kilku chwilach.
-Tak ty i to nie jest pytanie. Rozumiesz ?
-Co masz na myśli mówiąc "pomożesz" ?-Przygryzam dolną wargę odwracając wzrok. Jeśli będzie mi kazał kogoś zabić to nie ma mowy, nie zrobię tego.
-Dowiesz się w swoim czasie a teraz idź do siebie muszę załatwić jedną sprawę.-Odzywa się odprowadzając mnie do pokoju, tym razem zamyka drzwi na klucz a ja wiem że chyba przez resztę dnia będę musiała się nudzić.

HARRY POV

Wstałem dzisiaj wyjątkowo późno i to tylko dlatego że ktoś nieustannie do mnie wydzwaniał. Gdy w końcu odebrałem usłyszałem kompletnie nieznany mi głos.

*ROZMOWA*

-Hallo ?-Odzywa się pierwsza osoba po drugiej stronie słuchawki.
-Co jest.-Odpowiadam wstając z łóżka.
-Harry ?
-Przy telefonie, kto mówi ?-Idę do salonu i rozwalam się na kanapie.
-Jetem anonimowy, mogę powiedzieć tyle że polecił mi ciebie Scott.-Mówi a ja słucham dalej. Ciekawe czego ten przygłup ode mnie chce. -Mam mały problem z jednym kolesiem, zajął byś się nim ?-Pyta a ja wpadam w całkiem głośmy śmiech.
-Zależy co oferujesz w zamian, za jakieś psie pieniądze nie będę ci za kolesiem popierdalał.-Anonimowy się nalazł, co on sobie wyobraża.
-Ile chcesz ?
-Może najpierw zacznijmy od tego kto to jest.-Musze dobrze to przemyśleć i czegoś dowiedzieć się o tym typie.
-Oszust, ogrywa wszystkich w pokera. Ojebał mnie z 50 kawałków i chciałbym je odzyskać.-Tłumaczy a ja chwilę się zastanawiam.
-Jego imię ?-Zadaje kolejne pytanie.
-Dyle Thomson.-Odpowiada pewnie a ja przygryzam wargę. Słyszę ciche kroki i już wiem że Amy tu jest, jeśli myśli że jej nie słyszę to jest w błędzie. Mam świetny słuch a teraz pewnie mnie podgląda. Uśmiecham się sam do siebie na tą myśl. Niech myśli że nie wiem o jej obecności. 
-To mi wystarczy, teraz przedstaw swoją ofertę.
-Zabij go a dostaniesz 25 patoli.-Proponuję a ja mam wrażenie że to żart.
-Daj 40 a za dwa dni pozbędziesz się problemu.-Oznajmiam, to i tak mało ale niech już mu będzie.
-Ym.. no dobra.-Wzdycha a ja uśmiecham się jeszcze bardziej.
-Wyśmienicie.-Rozłączam się odkładając telefon a chwilę później Amy wparowuje do pokoju. Coś mi mówi i tak samo szybko jak przyszła zniknęła. Szczerze chętnie zobaczyłbym ją w akcji, musi mi w tym pomóc.


No i kolejny rozdział, też krótki no ale trudno. Mamy perspektywę Harry'ego i to mi się w tym rozdziale podoba. Postaram się żeby następny był dłuższy ale nic nie obiecuję. Do następnego :)

25 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 6

Rano obudził mnie głośny śpiew ptaków a gdy postanowiłam wygramolić się z łóżka dostrzegłam że Harry siedzi na fotelu obserwując mnie. Patrzał jak spałam ?
-O to ty Harry, nie spodziewałam się ciebie.-Powiedziałam moim porannym głosem na co brunet przygryzł dolną wargę. Trochę się przeraziłam gdy pomyślałam o tym że patrzył na mnie tak przez jakiś czas.
-Tak to nadal ja.-Zachichotał.-Pewnie jesteś głodna. Choć zrobiłem naleśniki.-Mówi i wstając kieruje się do wyjścia. Odpowiadam mu ciche "Okey" i dołączam do loczka. Gdy docieramy na miejsc moim oczom ukazuje się całkiem sporej wielkości pokój na którego środku widnieje stół. Chłopak sadza mnie na jednym z krzeseł i znika gdzieś za drzwiami. Nerwowo bawię się palcami czekając aż wróci. Czy tylko mi wydaje się to dziwne ? Jest jakoś taki dziwnie miły, nie podoba mi się to. W końcu mnie porwał nie powinien tak się zachowywać. Gdy wraca w jednej jego dłoni widnieje talerz naleśników a w drugiej niesie szklankę pełną jak mniemam po zapachu miętowej herbaty.
-Proszę.-Odzywa się i kładzie to wszystko przede mną na stole.
-Dzięki.-Odpowiadam i czym prędzej biorę do ręki widelec by nabić na niego jednego naleśnika. Czuję się jakbym nie jadła wieki a to był zaledwie jeden dzień. Na początku myślałam że to zjem ale teraz nie jestem tego pewna, w dodatku to jego zachowanie.-Czego tu dodałeś ?-Pytam a brunet dziwnie na mnie spogląda.
-Jezu Amy uspokój się to zwykłe naleśniki. -Mówi a ja jakoś mu nie wierzę. Tak po prostu dał mi zwykłe naleśniki ? Odkładam widelec bezwładnie opierając się o krzesło. Zapada chwila ciszy dzięki której analizuję to wszystko jeszcze raz. Zagryzam policzki od środka i podejmuję próbę dowiedzenia się o co tu chodzi.
-Proszę cię nie jestem na tyle głupia by w to uwierzyć. Morderca daje swojej ofierze żarcie i mówi że nic tam nie dodał.-Parskam gwałtownie wstając, dłonie układam pod biustem czekając aż chłopak mi odpowie.
-Nie jesteś moją ofiarą.-Mój wzrok ląduje na jego osobie bacznie obserwując każdy ruch.Chowa dłonie do kieszeni podchodząc niebezpiecznie blisko mnie.
-To czym ? Czym Jestem Harry.-Pytam ale to jedno z tych pytań na które nie uzyskam od niego odpowiedzi. Zmienia temat biorąc mój talerz i widelec od ręki.
-Jak mi nie wierzysz to zjem jednego.-Zawija naleśnika na sztućcu i zjada go kilkoma gryzami ale ja dalej piorunuje go wzrokiem. Odpowiada mi tym samym spojrzeniem prawie że żucając naczynie z powrotem na stół.-Nie chcesz to nie staram się być, miły.-Szepcze w tempie ekspresowym opuszczając pokój na co głośno wzdycham ponownie zajmując miejsce na krześle. Przeczesuję ręką włosy biorąc jednego naleśnika do ręki a gdy biorę pierwszego gryza mówię sama do siebie.
-Może to rzeczywiście zwykłe naleśniki. Co mi odbiło.

Po tym jak postanowiłam zjeść resztę posiłku opuściłam pomieszczenie w którym byłam szukając Harry'ego. Znalazłam go na kanapie w salonie więc dołączyłam do niego, też nie wiem co mi odbiło bo przeprosiłam bruneta i powiedziałam że bardzo mi smakowało co odebrał z szerokim uśmiechem na twarzy. Resztę dnia spędziłam na oglądaniu telewizji z loczkiem i czytaniu jakichś głupich książek. Wydaje mi się że wszystko to co mówią o Harry'm nie jest prawdą. 
Żaden z niego seryjny morderca, on nim nie jest.
 Coś czuję że długo tu zabawię. 


Nareszcie napisałam, przyznam szczerze że nie miałam nawet najmniejszego pojęcia jak się do tego rozdziału zabrać ale jest. I jak ? Podoba się ? 
Zapraszam do głosowania w ankiecie i dodawania się do obserwatorów oczywiście jeśli ktoś chce sprawić żebym się uśmiechnęła :D Jak są jakieś błędy to przepraszam poza tym pisanie krótkich rozdziałów chyba będzie normalne. Postaram się nad tym popracować.
Do następnego, kocham was xx

20 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 5

Kto to Becca ? Sparaliżował mnie strach, nie wiedziałam co robić. Poczułam jego przyśpieszony oddech na moim karku przez co myślałam że chyba zemdleję. Mam zaciśnięte powieki a gdy nabieram odwagi i patrzę na chłopka nasze spojrzenia się spotkają. Przyłożył dłoń do mojego policzka delikatnie go gładząc. Znowu widziałam jak łzy kręcą się w jego oczach, lekko się do mnie uśmiechnął a gdy już kilka z nich znalazło ujście ja znowu usłyszałam ten głos.
-Pięknie w niej wyglądała.-Szybko zabrał rękę chowając ja do kieszeni.- Dlaczego to założyłaś ?-Zmienił temat a ja zaniemówiłam, nie miałam pojęcia co powiedzieć. Przygryzam wargę spuszczając głowę, jak będzie tak na mnie naciskał to chyba zacznę dławić się powietrzem. Nie jest to najlepsza sytuacja do rozmowy szczególnie jeśli chodzi o mój ubiór i to że mam wrażenie jakby chciał mnie zgwałcić. Egh..muszę się ogarnąć.
-Grzebałam po szafie i mi się spodobało.-Szepczę kołysząc się na nogach.
-Próbujesz mi powiedzieć że spośród wielu normalnych ciuchów ty wybrałaś ten najseksowniejszy ?-Odpowiada zaczynając jeździć palcem po moim udzie, przygryza wargę a jego wzrok ląduje w miejsce gdzie nasze ciała się stykają. Pewnie teraz myśli że specjalnie to zrobiłam, kurde. Może to odkręcę zanim zacznie mnie rozbierać.
-To nie tak Harry że ja chciałam cię pobudzić lub coś w tym stylu, przysięgam że miałam zamiar to zdjąć jeszcze przed twoim przyjściem.-Tłumaczę się mam nadzieję nie na daremno. Cicho chichocze pochodząc do drzwi.
-Skoro tak twierdzisz. A teraz chodź za mną, zaprowadzę cię do toalety.-Robi poważną minę przepuszczając mnie pierwszą. Mijamy parę pomieszczeń aż docieramy do korytarza na którego końcu są tylko jedne drzwi, chyba jesteśmy na miejscu. -Posłuchaj mnie. Jeśli zamkniesz drzwi albo chociaż spróbujesz sobie coś zrobić, zaboli.-Ostrzega mnie a ja niepewnie wchodzę do pomieszczenia. Zostawiam małą szparkę w drzwiach bo nie jestem do końca pewna co miał na myśli mówiąc "zamknąć". Pierwsze co robię to idę się wysikać, jeszcze kilka chwil a mój pęcherz dosłownie by eksplodował. Gdy to już mam za sobą myję ręce a następnie twarz. Tego mi właśnie brakowało, wycieram się i wychodzę z powrotem do Harry'ego.-Nie to miałem na myśli mała ale nie martw się, nie widziałem zbyt dużo.-Mówi odprowadzając mnie do pokoju. Mam wielka ochotę walnąć go teraz z całej siły w twarz ale powstrzymuję się gdy przychodzi mi do głowy co może się stać. Gdy dochodzimy na miejsce siadam na łóżku a brunet opiera się o framugę.
-Dobranoc.-Szepcze i z tego co widzę czeka aż odpowiem mu to samo ale ja mam inne pytanie.
-Harry, kto to Becca?-Nie odpowiedział mi tylko momentalnie zamknął za sobą drzwi. Wykończona całym dniem wtuliłam się w poduszkę zamykając oczy. Nie obchodziło mnie już to gdzie jestem i czemu mi nie odpowiedział, chciałam po prostu już zasnąć i tak też zrobiłam.


Trochę się spóźniłam ale rozdział jest :) Jest krótki i może nie dzieje się zbyt dużo ale mam nadzieje że nie jest taki zły. Do następnego a teraz muszę napisać coś jeszcze na innego bloga. Jeśli są jakieś błędy to przepraszam.

+15 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Dacie radę ?

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 4

Staram się nie wdawać z nim w rozmowę ale muszę wiedzieć.
-Czemu ty to robisz Harry ?-Moja waga drży przez co boje się mu spojrzeć w oczy.
-Co robię ?-Marszczy brwi wstając.
-Chronisz mnie.-Spoglądam w jego stronę kątem oka, nie odzywa się. Chyba źle to ujęłam więc zaraz to naprawiam.-Jesteś bardzo miły jak na .. mordercę, względem mnie. Czemu ?-Nie było chyba dobrym pomysłem o tym gadać bo widzę jak łzy zaczynają ciurkiem lecieć z jego oka a szczęka mocno się zaciska. Wszystkie jego mięśnie są teraz bardzo wyraźne, spiął się. Naszła mnie ogromna ochota zwinąć się w kulkę i gdzieś schować.
-W każdej chwili możemy to zmienić, a teraz albo grzecznie pozwolisz się odprowadzić do pokoju albo zerżnę cię na tym stole i zaszyję usta żeby nikt nie słyszał jak się drzesz.-Warknął a ja jak oparzona wstałam zaczynając całkiem szybko iść tam gdzie powinnam.
-I tak pewnie kiedyś to zrobisz.-Odpowiadam w drodze do pokoju.
-Wolę zabijać niż gwałcić, to przerażenie w ich oczach na pozór jest bardziej satysfakcjonujące niż kobieta która drze ryja gdy ty próbujesz mieć orgazm. Pamiętam jak raz złapałem jedną dziewczynę, miała może 25 lat, była tak napalona że prawie zdzierała ze mnie ciuchy. Nie podoba mi się gdy baba jest bardziej podniecona ode mnie więc momentalnie zarobiła kulkę w łeb.-Śmieje się za mną na co wywracam oczami. Dawno chyba z nikim nie gadał że mówi o tym mi.-Dziewica ?-Dalej słyszę jak gada ale to pytanie spowodowało że zatrzymałam się spoglądając loczkowi głęboko w oczy.
-A co cię to ?-Parskam, jakoś w tej chwili nie obchodzą mnie konsekwencje tego co powiem i jak powiem. Podchodzi niebezpiecznie blisko łapiąc mnie za gardło. Jego uścisk jest bardzo mocny przez co staram się złapać jak największy oddech. Lekko się nade mną pochyla i szepcze do ucha.
-Nie tym tonem moja droga.-Puszcza mnie a ja czym prędzej staram się unormować oddech.-To jak ?
-Nie, zrobiłam to raz na 14 urodziny ale żałuję. Zadowolony ?-Wymuszam uśmiech na co odpowiada mi tym samym.
-Bardzo. Ale wiesz takich rzeczy się nie żałuje.-Mówi opierając się o framugę drzwi zaraz po tym jak ja znajduję się już w pokoju.
-Byłam młoda i głupia.-Odpowiadam siadając na łóżku.
-Jak uważasz. A teraz słodkich snów misiaczku.-Posyła mi słaby uśmiech, chyba najbardziej szczery jaki do tej pory mogłam u niego widzieć. Zaczyna przymykać drzwi a przed ostatecznym domknięciem ich dodaje.-Ja niestety muszę zrobić coś z twoją przyjaciółką.-Słyszę jego chichot gdy przekręca kluczyk  zamku. W niektórych momentach przestawałam myśleć o tym co zrobił Harry Kate i o tym jaki z niego obrzydliwy cwel. Ze wszystkich morderców na świecie czemu musiał przytrafić mi się akurat on ? Chwilami wydawał się nawet miły ale to nie zmienia faktu że on zabija ludzi. Jest potworem. Kilka pojedynczych łez zakręciło mi się w oku, pozwoliłam by spłynęły po moim policzku. Nie ma sensu wiecznie jej opłakiwać, odeszła i nie wróci trzeba się z tym pogodzić. Przymknęłam oczy i pozwoliłam ostatecznie odejść Kate z mojej pamięci, nie było to takie proste ale udało się. Wytarłam dłonią obydwa policzki rozwalając się na łóżku. Tysiące pytań krążyło mi teraz po głowie ale tylko jedno było tak bardzo ważne. Dlaczego on i dlaczego właśnie ja ?
Schowałam się pod kołdrę kładąc swoją głowę na poduszkę. Chyba nie zmrużę dzisiaj oka.


Po paru minutach leżenia wygramoliłam się z łóżka czując przeszywający ból na udzie. Rana zrobiła się czerwona i strasznie spuchła. Odwinęłam delikatnie bandaż odkładając go na nocną szafkę która stała koło łóżka. Pomyślałam że przemyję to zimną wodą ale tu chyba nie ma łazienki, i co on myśli że ja z kibla nie korzystam ? Przypominam sobie że w torebce miałam butelkę wody więc rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jej. Leży na fotelu razem z resztą moich ubrań w jakich się tutaj pojawiałam. Sięgam do niej ręką i od razu przypominam sobie o telefonie więc czym prędzej opróżniam torebkę z wszystkich rzeczy w poszukiwaniu go. Gdy jest już ona pusta dochodzę do wniosku że moje dokumenty jak i czarny iPhone zniknęły. Szerze zdziwiłabym się gdyby były one na miejscu. Głośno westchnęłam podnosząc butelkę wody z podłogi i siadłam na łóżku. Delikatnie rozchyliłam nogi przemywając ranę, szypie jak cholera przez co z moich ust wydobywa się syk.
-Po cholerę ja to sobie robiłam?-Pytam samą siebie ponownie zawijając rozcięcie bandażem. Muszę być silna bo wiem że to jeszcze nie wszystko. Głośno wzdycham wstając, zdejmuję z siebie bluzkę rzucając ją gdzieś koło łóżka. Zostaję w samej bieliźnie a zimne powietrze odbija się od mojej skóry przez co dostaję gęsiej skórki. Pocierając dłońmi ramiona podchodzę do szafy w której prędzej znalazłam ubrania.-Ciekawe czy jest coś na mnie.-Szepczę sobie pod nosem grzebiąc pomiędzy ciuchami. Jest tu bardzo dużo sukienek i spódniczek, ta dziewczyna chyba była bardzo kobieca. 
W pewnym momencie coś spada z wieszaka na podłogę. Jest to bielizna, bardzo seksowna. Czarno czerwony stanik połączony z spódniczką o takich samych kolorach, na sam widok mam ochotę to przymierzyć i tak też robię. Pozbywam się z siebie resztki ubrań jakie mi zostały i czym prędzej to zakładam. Nie powiem wyglądam w tym całkiem nieźle, kobieta miała gust w dodatku taki sam rozmiar jak ja. Dawno nie nosiłam takich rzeczy co sprawia że czuję się trochę dziwnie ale nie przeszkadza mi to. Dalej się podziwiam gdy czuję że muszę skorzystać z toalety, podchodzę do drzwi zaczynając w nie walić i krzyczeć.-Harry ty pacanie otwieraj te jebane drzwi, muszę do łazienki !-To powinno go sprowokować wystarczająco by otworzył. Idę z powrotem do szafy by przebrać się w swoje ciuchy ale gdy jestem zaledwie w połowie drogi do pokoju wpada Harry. Jak oparzona odwracam się w jego stronę, widać że chciał coś powiedzieć ale zamiast tego stanął jak słup soli. Nie wiedziałam co zrobić więc po prostu się nie ruszałam. Oczy chłopaka powiększyły się kilkukrotnie gdy mierzył mnie od góry do dołu wzrokiem. Niepewnie podszedł niebezpiecznie blisko łapiąc za moje ramię, w pokoju było ciemno a w naszą stronę padał mały promień światła jaki dawał księżyc. Harry nachylił się i łamiącym głosem szepnął do mojego ucha.
-Becca?

Jak to szybko zleciało. Podoba się rozdział ? Mam nadzieję. Jak myślicie kto to Becca ? Do następnego :)

15 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

 Dacie radę ?

środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 3

Wypuściłam dziewczynę z moich ramion delikatnie odkładając ją na podłogę. Powoli wstałam zwracając się twarzą w stronę Harry'ego który nie przestał celować w moją głowę pistoletem.
-Zabij mnie.-Mówię a po moich policzkach nie przestają spływać łzy.-No dalej! Na co czekasz ?!-Krzyczę ale brunet nie reaguje. Łapiemy ze sobą kontakt wzrokowy a po chwili chłopak przestaje we mnie mierzyć. Jego dłoń opada powoli a gdy już to robi pistolet upada na ziemię. Harry obraca się do mnie bokiem przez co widzę tylko profil jego twarzy, opiera swoje dłonie o stół który znajdował się w tym pokoju. Z jego oka wypłynęła jedna łza co dostrzegłam bez problemu. Płacze ? 
Brunet strzepuje łzę ręką przyglądając się jej ale w jednej chwili zaciska dłoń w pięść waląc nią o stół. Lekko podskoczyłam zaczynając się powoli cofać. 
Nie rozumiem tego kolesia w sumie ja w ogóle nic nie rozumiem. 
Harry widzi moją reakcję i łapiąc mnie mocno za włosy prowadzi do tego samego pokoju z którego ledwo zdążyłam wyjść. Jego oczy zrobiły się szklane przez co zwiększył tępo swoich kroków. Gdy docieramy na miejsce o dziwo nie rzuca mnie na podłogę a na łóżko i czym prędzej opuszcza to pomieszczenie. Zamyka za sobą drzwi na klucz, słyszę jak opiera się o nie a następnie powoli się po nich zsuwa. Nagle do moich uszu dociera cichy i ledwo słyszalny szloch na co wstaję. Moje usta układają się w cienką linie, robię wolne kroki w stronę framugi a gdy jestem już na miejscu przykładam swoja dłoń do białych drzwi a wtedy płacz ustaje. Cofam rękę przecierając swoje mokre oczy. 
Zaczynam grzebać po szafkach a gdy to robię z jednej książek jakie znalazłam wypadło zdjęcie. Biorę je do ręki i o mało co się nie przewracam. Jest na nim kobieta w czarnej sukience która szeroko się uśmiecha. Wygląda na bardzo szczęśliwą ale nie przez to prawie upadłam, ona... wygląda jak ja! Normalnie jakbym patrzyła w lustro nie licząc figury bo ja to przypominam wygłodzone dziecko. Odwracam fotografię na drugą stronę dostrzegając napis i jakąś datę

"Tęsknie za tobą, dlaczego odeszłaś ? 29.11.11"

To była chyba jego dziewczyna ale to tylko moja sugestia nie wiem czy to prawda. Przyglądam się tym kilku liczbom i jeśli te dwie ostatnie to rok w takim razie minęły 3 lata. Myślałam że wiem wszystko a tak naprawdę nie wiem nic. Chowam zdjęcie pod poduszkę i wracam do szperania po szafach. Po cichu liczę że znajdę tu coś pożytecznego ale jak mówią nadzieja matką głupich. Zajrzałam do meblościanki ale są w niej tylko kobiece ubrania, rozsunęłam je na dwie strony by zobaczyć co znajduje się za nimi jednak tam jest tylko lustro. Przyjrzałam się dokładnie swojemu odbiciu, rozmazany makijaż, potargane włosy, poplamiona od krwi biała bluzka z dekoltem i rozdarte jeansy. Nie mogłam na siebie patrzeć, podeszłam i z całej siły przywaliłam pięścią w lustro w skutek czego rozpadło się ono na kawałki. Bezradnie klęknęłam przed nim na podłodze, już nie widziałam swojego odbicia. Znowu wpadałam w płacz. 
Miotają mną emocje, próbuje się uspokoić biorąc głębokie wdechy ale to nie pomaga. Prawie że zdzieram z siebie materiał jeansów biorąc odłamek lustra do ręki. Patrzę na swoje uda podciągając nosem, przymykam na chwilę oczy a gdy je otwieram robię pewną krechę po wewnętrznej stronie mojego prawego uda. Odkładam kawałek szkła zakrywając twarz w dłoniach, to tak cholernie boli. Czuję jak sączy się ze mnie krew przez co spoglądam na miejsce rozcięcia. Oblizuję dwa palce przejeżdżając nimi po całej długości rany, czuję jak zaczyna mnie szczypać więc staram się to ignorować. Wstaję podchodząc do ściany i swoją krwią pisze na niej "Nie boję się ciebie".  
Ponownie kucam na podłogę ale tym razem sprawia mi to większy ból. Mija parę minut gdy Harry wpada do pokoju jak oszalały. Spojrzałam na niego a ten tylko tępo patrzył się na ścianę, wolnym krokiem do nie podszedł i przejechał palcem po jednej z liter. Dokładnie przyjrzał się swojemu palcu i chyba domyślił że jest to krew bo momentalnie spojrzał w moją stronę. Leżałam jak ta idiotka co moment wpatrując się w sufit, fakt że pozbyłam się swoich spodni sprawił że zrobiło mi się zimno.
-Boże ale ty jesteś głupia.-Powiedział po czym podszedł i wziął mnie na ręce. Miałam ochotę go walnąć ale czułam się bardzo źle, to pewnie przez ten nadmiar utraconej krwi. Przez resztę tej krótkiej drogi mam zamknięte oczy a gdy je otwieram leżę na blacie wysepki w kuchni. Próbuję wstać ale zostaję szybko powstrzymana przez bruneta który wziął moje nadgarstki w jedną dłoń.-Nie radzę.-Ostrzegł mnie i z jednej z szuflad wysepki wyjął różowe kajdanki i spiął nimi moje ręce. Popatrzałam na nie przez moment orientując się tym samym że są one z sexshopu. Ciekawe po co mu takie ? 
Moje rozmyślania przerywa dźwięk obijającego się metalu.Unoszę lekko głowę i dostrzegam Harry'ego który właśnie odłożył na blat obok mnie tacę z przeróżnymi sprzętami chirurgicznymi.-Szykuj się, będę musiał cię zszyć. Paskudnie to wygląda.-Oznajmił z obrzydzeniem w głosie. Moje oczy powiększyły się kilkukrotnie a serce zabiło mi szybciej.
-Nie wydaje mi się żebyś był chirurgiem.-Powiedziałam cicho na co odpowiedział z lekkim uśmiechem.
-Bo nim nie jestem.-Obrócił mnie na bok tak że leżałam plecami do niego, rozsunął moje nogi przez co uzyskał idealny dostęp do rozcięcia. Najpierw czymś mi to polał i wytarł wacikiem co strasznie bolało ale starałam się maskować emocje. Nie wiem czemu ale przez cały czas odczuwałam wrażenie że gapi mi się na tyłek, zresztą nie ma co się dziwić skoro grzebie rękami praktycznie koło niego. Wszystko to było jakoś do zniesienia aż poczułam że igła przechodzi przez moją skórę. Syknęłam głośno zaciskając obie ręce w pięści, miałam ochotę się wyrwać ale wiedziałam że coś się schrzani i będzie jeszcze gorzej. 
Z łzami w oczach wytrzymałam do końca a gdy poczułam że ostatecznie to zabandażował wiedziałam że mogę odetchnąć z ulgą. Dalej dziwie się czemu on to w ogóle zrobił, równie dobrze mógł mnie tam zostawić aż wykrwawiłabym się na śmierć. 
Ponownie zjawił się obok mnie z tabletką i szklanką wody w dłoni.-Weź to, powinno uciszyć ból.-Powiedział podając mi to wszystko. Nie wiedziałam czy mogę mu zaufać z tą tabletką ale już chyba nic więcej do stracenia nie mam więc wzięłam ją do ust popijając wodą. Odłożyłam naczynie obok a chłopak oparł się o blat naprzeciwko lustrując mnie wzrokiem przez co po jakimś czasie sama zaczęłam się na niego gapić. 
Czemu on jest nagle taki miły ? I czemu mi jeszcze tych kajdanek nie zdjął ? Ma okres czy jak ? 
Może nie powinnam się tak z tego "nabijać" bo równie dobrze w każdej chwili mogę zginąć. 
Ciekawe czy ta połowa mózgu odpowiadająca za myślenie jeszcze tam u mnie gdzieś jest. Rozmyślam nad tym wszystkim gdy przerywa mi jego głos.
-Mogę zrobić z tobą wszystko, a ty po prostu siedzisz i się na mnie patrzysz.-Zakłada rękę na rękę dalej bacznie mnie obserwując, przygryza na moment wargę wpadając w głośny śmiech. Mogę się domyślić o czym myślał. Nie odpowiadam mu tylko spuszczam wzrok. 
Gdyby nie patrzeć na te wszystkie wady Harry'ego jest on perfekcyjny.

Już 3 rozdział, mam nadzieję że wyszedł długi i fajny.
Zauważyłam że już trochę was tu jest więc
+10 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ 

Do następnego i mam nadzieje że dacie radę :)

ps. Jak ktoś ma twittera wbijać do mnie
@One_Sweet_

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 2

Ślamazarnie otworzyłam oczy momentalnie łapiąc się za głowę.
-Kurwa.-Cicho przeklnęłam czując znowu ten przeszywający ból. Rozejrzałam się dookoła, leżałam w łóżku w zwykłym pokoju z łazienką i meblami. Usłyszałam grzmot pioruna na co lekko podskoczyłam, powoli wstałam podchodząc do okna które było zasłonięte przez firany. Wyjrzałam ostrożnie głową za zasłonę dostrzegając kratę za szybą a dookoła wszędzie las.-Gdzie ja jestem ?-Spytałam samą siebie ponownie rozglądając się po pomieszczeniu-I gdzie do cholery jest Kate ??-Przeczesuję ręką włosy próbując sobie przypomnieć co się właściwie stało. Przymykam na chwilę powieki i wtedy mnie olśniło, przed oczami mam moment gdy obrywam czymś w głowę i widzę jakiegoś typa w lokach z Kate na jego ramieniu. To mi wystarcza by stwierdzić że nas porwał. Wpadam lekko w panikę próbując znaleźć jakieś wyjście z tego pokoju, pierwsze co robię to podbiegam do białych drzwi szarpiąc za klamkę jednak na daremno bo są one zamknięte.W sumie nie dziwię się bo wątpię w to że ktoś porwał mnie tylko po to aby potem zostawić je otwarte. Zastanawiam się nad zbiciem okna ale są za nim kraty i chyba jestem na piętrze więc wątpię że uda mi się wydostać.
Jeszcze chwilę meczę się z klamką gdy słyszę jak ktoś te drzwi otwiera, robię kilka kroków w tył próbując przełknąć wielką gulę w moim gardle. Jestem taka wystraszona że mam ochotę usiąść na podłogę i zacząć płakać ale muszę być silna pomimo tego że nie wiem co mnie czeka po drugiej stronie. Gdy powoli zaczynają się one uchylać do pokoju wparowywuje wysoki i całkiem młody brunet o zielonych tęczówkach. Gdzie nie gdzie spod rękawów jego koszulki wystają tatuaże a dłonie ma zaciśnięte w pięści. 
Dokładnie przyglądam się jego twarzy, moje oczy powiększają się kilkukrotnie gdy zaczynam kojarzyć fakty. Jest on tym seryjnym mordercą o którym non stop piszą w gazetach. Moja chęć rozpłakania się właśnie wzrosła o pięćdziesiąt procent.
-Nie śpisz.-Odezwał się pierwszy a mi zaczęły się uginać nogi.
-To ty Harry.-Mówię bardziej spanikowana niż przedtem.
-O, jak widzę nie muszę się przedstawiać.-Lekko się uśmiecha zamykając za sobą drzwi.
-Gdzie jest Kate ?-Pytam robiąc kolejny krok do tyłu.
-Na pewno nie tu.-Odpowiada znajdując się niebezpiecznie blisko mnie. Cały czas się cofam a gdy czuję za sobą zimną ścianę opieram się o nią bezwładnie wiedząc że już nie mam gdzie uciec. Brunet staje przede mną i delikatnie przejeżdża dłonią po moim policzku. Odnalazł mój wzrok momentalnie cofając rękę, przymknęłam na moment oczy licząc że to już koniec gdy nagle złapał za moje włosy gdzieś mnie ciągnąc. Krzyknęłam z bólu przez co Harry pociągnął za nie jeszcze mocniej a gdy dotarliśmy na miejsce rzucił mnie na ziemię. Po moim policzku spłynęła jedna łza przez co momentalnie złapałam się za głowę. Miejsce w którym teraz byłam przypominało salon i chyba nim było, chciałam wstać ale wiem że nie byłby to najlepszy pomysł. Harry gdzieś poszedł a po chwili wrócił z Kate na swoich ramionach. Ma związane ręce i nogi a buzię zaklejoną taśmą, jej oczy są czerwone i spuchnięte z których nadal lecą łzy. Chciałam podbiec do przyjaciółki ale zostałam szybko powstrzymana przez Harry'ego który wymierzył mi mocnego kopniaka w brzuch. 
-Suka.-Bąknął pod nosem podchodząc do Kate, uklęknął koło niej odchylając jej głowę lekko do tyłu. Jedną dłonią mocno oplótł włosy dziewczyny a drugą złapał za sporych rozmiarów nóż przykładając go brunetce do szyi. -Teraz powiedz pa przyjaciółce i módl się żeby nie zachlapała mi dywanu.-Mówi przez zaciśnięte zęby podrzynając gardło Kate. Moje oczy robią się mokre a łzy spływają po policzkach strumieniami, pomimo bólu podchodzę do dziewczyny starając się zatamować rozlew krwi jednak na marne. Nie mija nawet pół minuty gdy czuję że dziewczyna umarła, przygarniam ją do siebie mocno tuląc. Mój płacz zamienia się w ryk, siedzę cicho aż do momentu gdy zauważam ponowną obecność Harry'ego.
-Jesteś potworem.-Mówię starając się opanować emocje.
-Czyżby ?-Przykłada pistolet do moje głowy.


No to mamy drugi rozdział. Mam nadzieję że nie wyszedł on tak źle i chociaż trochę się podoba a jak są jakieś błędy to przepraszam :)
Spokojnie rozdziały będą dłuższe więc nie ma się o co martwić. 
Chciałam wam także podziękować za prawie 400 wejść bo to naprawdę dużo jak na początek. Kocham was i do następnego x

5 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ