sobota, 4 października 2014

Rozdział 8

HARRY POV

Zostawiłem Amy w domu i sam pojechałem na miasto. Nie mam zamiaru pić czy chodzić po jakiś klubach, no dobra to drugie pomińmy. Oddzwonię do tego gościa żeby się spotkać. Dzisiaj trochę powęszę a jutro zajmę się resztą i przy okazji powiem Amy co będzie musiała zrobić. Nie sądzę że to zrobi ale i tak nie ma wyboru. W połowie drogi wziąłem do ręki telefon i zadzwoniłem do tego "Anonimowego". Wyszło na to że za 20 min mam czekać na niego z aktami koło jakiegoś domu na ulicy której nazwy ni chuja nie umiem wypowiedzieć. Zjawiłem się o właściwej godzinie we właściwym miejscu i jak w zegarku podszedł do mnie jakiś koleś, zakapturzony. No tak, nic nowego. Ciekawe o co im wszystkim chodzi, aż tak bardzo nie chcą pokazać twarzy ? Może mają z nią coś nie tak jak ci z Drogi bez powrotu. Całkiem dobrze zbudowany i wysoki mężczyzna dał mi do ręki jakieś papiery i odszedł. Wróciłem do auta zaczynając uważnie je przeglądać. Ten cały Dyle był już parę razy na areszcie i w więzieniu przez 2 lata za gwałt. Pff..cipa. Laski coś chyba na niego nie lecą. Od zajebania mandatów dostał, za śmiecenie, parkowanie na miejscu dla inwalidów, jazdę po pijaku. Ha klasyka. Na samym końcu teczki widnieje zdjęcie, takie jak w dowodzie. Przyglądam się niemu dokładnie i zapamiętuję ten obraz.
Trochę zajmuje mi ogarnięcie tego wszystkiego ale gdy już kończę wychodzę na świeże powietrze wyciągając z paczki jednego malboro. Biorę go pomiędzy wargi i odpalam, dym wypełnia moje płuca a ja czuje ulgę.  Spoglądam na gwiazdy jestem tu sam co powoduje że zaczynam myśleć. Przymykam oczy a do mojej pamięci wraca ten widok, to gdy jestem z nią. Jest szczęśliwa a potem ta krew, taak potoki krwi. Po moim policzku spływa łza co powoduje że otwieram oczy, szybko ją wycieram a do moich uszu dociera jakiś głos. Spoglądam w stronę z której dobiega hałas i widzę jakiegoś typa rozmawiającego przez telefon. Analizuję jego twarz i jak oparzony zaczynam grzebać w stercie papierów w poszukiwaniu zdjęcia Dyle'a, gdy mam już je w rękach spoglądam to raz na nie to raz na tego idącego typka. Nie mija nawet minuta gdy już wiem że to ten sam mężczyzna z fotografii. Zamykam auto, poprawiam szal na mojej szyi i ruszam za Dylem. Zachowuje po między nami dystans ale nie spuszczam go z oka, co moment poprawiam włosy które przez wiatr spadają mi na twarz. Jest ciemno więc nie mam się co bać że mnie rozpoznają. Docieramy do jakiegoś klubu przy którego drzwiach stoi dwóch napakowanych kolesi, nie sądzę żebym odpowiednio się ubrał do takiego miejsca co nie zmienia faktu że muszę tam wejść. Dyle omija kolejkę i wchodzi bez problemu ale ja pewnie takiego szczęścia nie będę miał więc na szybko obmyślam plan. Spoglądam w tłum ludzi i wypatruję w min trzy dziewczyny które stoą na praktycznie samym początku kolejki, pewnym siebie krokiem podchodzę w ich stronę i odzywam się.
-Hej dziewczyny mógłbym zabrać się z wami? Kolejka jest dość długa a mi troszeczkę się śpieszy.-Posyłam im szeroki uśmiech co odwzajemniają a jedna z nich zabiera głos.
-Gdzie ci się tak śpieszy?-Pyta a moje oczy lądują na jej dekolt, duże ma te cycki.
-Czy to jest teraz ważne?-Delikatnie odgarniam jej włosy za ucho.-To jak?-Uśmiecham się jeszcze raz i mam wrażenie że nogi jej się uginają, mój urok osobisty powala wiem. W odpowiedzi uzyskałem jedynie sinienie jej głowy na znak że się zgadza, stanąłem obok nich nie wdając się w żadną rozmowę jaką prowadziły pomiędzy sobą. Słyszałem jedynie jak szepczą o tym jaki to ja nie jestem przystojny, normalnie z którąś bym się przespał ale teraz jedyne czego chcę to tylko tu wejść. "Wolę zabijać niż gwałcić" ja nie muszę gwałcić, laski same na mnie lecą. Po upływie 10 minut jesteśmy wreszcie w środku, przepraszam dziewczyny i rozglądam się po klubie w poszukiwaniu Dyle'a. Zajmuję miejsce sam przy stole niedaleko Thomsona który siedzi razem z kumplami. Nawet nie zdążyłem dobrze usiąść a ktoś już zdążył się koło mnie zmaterializować, kątem oka spoglądam w górę. Długopis, notes i to ubranie kelnerka w klubie ?
-Co podać ?-Pyta a jej głos przepełnia szczęście, chyba zwymiotuję. Dość mi szczęścia na dziś.
-Piwo ale bezalkoholowe, prowadzę.-Odpowiadam przeczesując ręką włosy.-Albo wiesz co chuj, dawaj wódkę.-Śmieję się na co odpowiada tym samym. Zapada cisza a jej wzrok dokładnie analizuje moją twarz, mija parę chwil gdy dziewczyna ponownie się odzywa.
-Znamy się ?
-Spotkałem w życiu wiele pięknych kobiet ale taką ślicznotkę jeszcze bym zapamiętał.-Chichoczę.-To nasz pierwszy raz.-Dodaję podkreślając ostatnie dwa słowa i szeroko uśmiecham się w stronę kelnerki co odwzajemnia. W jednym momencie jej policzki robią się czerwone a ona sama znika w tłumie ludzi. Gdy to robi spoglądam w stronę Dyle'a i patrzę co robi, po prostu rozmawia. 

Po 10 minutach ta sama dziewczyna przychodzi z moją wódką a gdy chce już odejść łapię ją za rękę i przechylam w swoją stronę.
-Podeszłabyś do stolika 7 i trochę podsłuchała ? Szczególnie co gada ten łysy.-Szepczę na co przygryza wargę i potakuje. Brunetka wolnym krokiem zmierza w wyznaczone miejsce i udając że coś pisze, nasłuchuje. Nie zajmuje jej to długo bo już po 2 minutach jest z powrotem ale nic nie mówi. Zostawia mi tylko karteczkę i odchodzi, rzeczywiście coś pisała.

"Jutro 18 wielki klub w centrum miasta, będzie tam.
ps.Czekam na ciebie w łazience za 5 minut...przystojniaku."

Czytam a na mojej twarzy formuje się nie mały uśmiech. Z jednej strony mam ochotę pójść za te parę minut do tej łazienki ale z drugiej strony walić to idę do domu. I nie marnując więcej swojego jakże cennego czasu poszedłem do auta i pojechałem do domu, do Amy.

Wiedziałam że tak będzie, wiedziałam że nie dodam w terminie rozdziału. Ale już trudno. Do następnego xx

25 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ